Dołączył: 20 Kwi 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:58, 20 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
|
-Dwaj inni? - spytal Gibson. Nie rozmawiali jeszcze tak szczerze. Gibson sadzil, ze Timmy bedzie zawstydzony tak jak on. Teraz sobie uswiadomil, ze przyjaciel przezyl jeszcze cos gorszego. - Tamci dwaj cos ci zrobili?
-Nie jestem pewny. Ten, ktory mnie porwal, zawsze nosil maske, przedstawiala jednego z niezyjacych prezydentow. Nigdy nie widzialem jego twarzy.
-Porwal cie?
Timmy przestal zuc palec i skrzyzowal ramiona na piersi.
-Taa. Staram sie o tym nie myslec.
-Przepraszam. - Gibson nie wiedzial, co powiedziec.
-Nie ma za co. Mialem koszmarne sny. Ale dziwne, bo nie snilo mi sie, ze ktos mnie porywa, tylko ze chce zajrzec za te maske, sciagnac ja. Jakbym musial wiedziec, kto sie za nia kryje.
-Skad wiesz, ze to byl ksiadz?
-Wydawalo mi sie... rozumiesz, zebralem rozne drobiazgi i tak mi wyszlo. Gliniarze powiedzieli, ze to nie dowod. - Timmy podciagnal pod siebie nogi, niemal zwinal sie w klebek. - Ojciec Keller zawsze wymienial sie z ministrantami kartami z bejsbolistami, a ten gosc w masce przyniosl mi pare takich kart. Poza tym buty. Ojciec Keller nosil zawsze takie czyste biale tenisowki. Ten w masce tez.
-A co z tymi, ktorych aresztowali?
-Jeden z nich nigdy nie nosil tenisowek. Drugi nosil, ale brudne.
Gibson usmiechnal sie.
-Nie przypominalo ci to Kryminalnych zagadek Las Vegas, co?
-Nie, chyba nie. - Timmy takze sie usmiechnal i wyprostowal nogi, jakby poczul sie bezpieczniej. Siegnal do miski z platkami. - Ale ojciec Keller jest gdzies w Ameryce Poludniowej, wiec nie musze sie przejmowac. Pomyslalem, ze jak podam jego nazwisko do gry, to pomoze mi to wymazac go z pamieci. I przestanie mi sie snic, no i jakos sie chyba udalo. Od dawna nie mialem tamtego snu.
Gibson skinal glowa, ze rozumie, chociaz jemu to nie pomagalo. Nie mial zadnych koszmarnych snow az do smierci wielebnego O'Sullivana. Timmy podjal po chwili:
-Myslisz, ze powinnismy powiedziec komus o tej skorzanej teczce?
-To sie chyba nazywa aktowka. Ale komu, kto nam uwierzy? Nie uwierza nawet tobie ani twojej mamie. - Gibson zastanawial sie juz nad tym, komu zaufac, i nikt nie przyszedl mu do glowy. Myslal o siostrze Kate, ale nie chcial, zeby miala przez niego klopoty. Mial wrazenie, ze kazdy, kto dowie sie o aktowce, wpadnie w tarapaty.
-Taa, racja - rzekl Timmy i wysiorbal mleko ze swojej miseczki, po czym odlozyl ja na stolik.
Zapadla cisza, chlopcy siedzieli w zadumie. Wreszcie Timmy powiedzial:
-Moja mama mowi, ze zamordowano jeszcze jakichs innych ksiezy. Ciekawe, czy ktos ich podal do gry?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|